Lubię słuchać Pana Prezydenta Elekta.
Nie to , żeby zaraz na niego głosować - co to , to nie.
Ale mój szacunek ma , bo tak przykazał pan Janke , a on wie.
Dlatego też nie napiszę co myślę o Panu Prezydencie , bo by mnie pan Janke zbanował , ale słuchać lubię.
No bo rzeczywiście , czasami ludzie sie czepiają.
Na przykład , że jak był na poludniu Polski , to miał przyjemność spotkać się z powodzianami.
A jak miał przyjemność , to co miał powiedzieć ?
Że nie miał ?
No właśnie : Nie miałem przyjemności spotkać się z powodzianami.
Dopiero by było !
No bo czasami trzeba sobie robić małe przyjemności , w kampani wyborczej szczególnie.
Miał przyjemność spotkać się z mężem pani śp. Blidy ?
Miał ?
No to się spotkał .
Taki prostolininy jest i dlatego lubię go słuchać.
Tylko czasami jakby nie zawsze pamiętał , że słuchaczom to może sprawić przykrość to co mówi.
Ale jak popatrzę na jego roześmianą twarz , no to od razu widać , że to szczere.
Miałem kiedyś takiego kolegę , Anglika. Też był szczery , aż do bólu.
Miał polskie nazwisko , bo ojciec służył w czasie wojny w RAFie , ale mamusia była Angielka.
No chyba po niej odziedziczył nietuzinkową urodę i typowy angielski humor.
Był z tego humuru zresztą znany.
Kiedyś , jeszcze jako początkujacy w fachu inżynier , pojechałem z nim do jednej z fabryk w Niemczech.
Nie powiem , niemieccy gospodzrze przyjeli nas gościnnie.
Szczególne wzgledy okazywali mojemu koledze , co było dla mnie zrozumiałe biorąc pod uwagę to , że on był Anglikiem i specialistą , a ja – wiadomo.
Po wypełnieniu naszej misji zaproszono nas na kolację.
Mój kolega był raczej małomówny , więc dyrektor d/s produkcji zagaił rozmowę:
Czy był pan juz kiedyś w naszym mieście ?
Nie byłem - odpowiedział kolega - ale mój ojciec był.
Zainteresowanie przy stole wzrosło.
A kiedy ? – zaciekawił się pan dyrektor.
W 1944 – odpowiedział kolega – na wysokości 3000 stóp , bomby zrzucał.
Zapadło milczenie.
Jak mi potem powiedziano , miasto w czasie wojny zostało nieźle zharatane przez aliantów.
A wracając do Pana Prezydenta Elekta , to mało brakowało , a ciekawa wypowiedź tygodnia by mi umknęła , bo ja gapa jestem.
Ale dzięki TVN , a szczególnie programowi błyskotliwego p. redaktora Kanpika , nie umknęła !
Bo p. redaktor Knapik we wtorkowym wydaniu swojego programu „Czas Decyzji” zadał zaskakujące pytanie swoim zaproszonym gościom:
Co Pan Prezydent Elekt miał na myśli !
No i zaraz poszedł film , a na nim Pan Prezydent Elekt przyjmował Pan Prezydenta Niemiec Christiana Wulffa.
Godnie go przyjmował , w ogrodach , na tle jakiegoś pałacu , bo żar był okrutny.
I w swoim przemówieniu trzy razy (p. redaktor to podkreślił) trzy razy powiedział (cytuję z pamięci) :
Los tak chciał , że zostaliśmy prezydentami ; nie my , ale los.
A potem:
I to nas łączy i umacnia nasza przyjaźń.
I twarz taką szczerą miał i uśmiech szeroki .
Rzetelnie szukałem w internecie tej wypowiedzi , żeby dokładnie zacytować , ale nasi dziennikarze to widać też gapy i nie zamieścili. Czyli została mi pamięć , a ona może być zawodna.
Pan redaktor Knapik nie rozumiał , co Pan Prezydent Elekt miał na myśli , a jego eksperci też nie.
Z zachowania Pana Prezydenta Niemiec natomiast nie wynikało , żeby podzielał entuzjazm swego gospodarza.
Boję się tylko , że mogło to się mu skojarzyć z jego ciężko przebiegającym wyborem , kiedy dopiero za trzecim głosowaniem , prawie dopychany kolanem przez p. Merkel ... wreszcie został wybrany .
Ufff
Pan redaktor Knapik nie rozumiał , ale ja myślę , że ... zadziałała podświadomość , uwolniona wysoką temperaturą tego dnia.
No bo wiadomo jaki ten los jest – no , jest ślepy ...
No to będę czekał na następne wypowiedzi ...Oj , będzie się działo ...